Ponowne przeziębienie zadziałało na korzyść rozwoju moich rysunków.
Dzięki temu, że siedziałam w domu przez cały tydzień, Joëlle została ukończona.
Miałam duży problem z zeskanowaniem tej pracy, ze względu na... włosy!
Niestety, tak to bywa, gdy do zwykłego papieru do drukarek mocno przyciska się ołówki :D Struktura kartki na włosach Joëlle uległa odkształceniom - wyraźnie się pofalowała.
Podobny problem przechodziłam przy poprzednim rysunku, jednak po pewnym czasie kartka stała się płaska. Mam nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie :)
Chcąc pomóc skanerowi, postanowiłam położyć na pracę kilka książek - mój podręcznik od angielskiego nawet prześwituje wraz ze swoim niebieskim kolorem.
Nie zwracajcie uwagi na dwie małe głowy nad Joëlle - to tylko żart ze strony mojej siostry. Nie jestem fanką zespołu One Direction :D
Jak pewnie już zauważyliście, podczas pracy nad tymi trzema dziewczętami nie przykładałam się szczególnie do realizmu, pięknego tła i ubrań. Sama nie wiem, skąd w mojej głowie pojawił się pomysł na tak surowe, niechlujne wręcz przedstawienie postaci.
Koszulki trzech sióstr są jedynie zaznaczone - są tam i tyle wystarczy. Nie czułam potrzeby dokończenia ich w sposób dokładny.
Sens niechlujnego rysunku - czy on istnieje? Czy nie patrzyłoby się lepiej na pracę dokładną, na której postacie ubrane byłyby w koszule tak realistyczne, że ciężko by było uwierzyć, że nie są to zdjęcia?
Otóż, ja staram się uciec od kopiowania zdjęć. Owszem, jest to w pewnym stopniu pasjonujące i satysfakcjonujące, lecz po pewnym czasie nie widać już postępów w swojej pracy. To oczywiście moje zdanie i możecie się ze mną nie zgadzać, ale według mnie, fotorealizm nie do końca rozwija.
Mnie nie kręci już odtwarzanie zdjęć. Nie podoba mi się spędzanie czasu na wiernym kopiowaniu fotografii, a na pewno nie robienie tego non stop.
Niechlujny rysunek do niczego nie zmusza.
To coś więcej, niż rysunek tylko z wyobraźni.
Oczywiście ja jak zwykle inspirowałam się ciekawymi fryzurami, lecz nawet w tej kwestii nie ograniczałam się tylko do wzoru i wyobraźni.
Jak już kiedyś wspominałam, kocham rysować włosy. Uwielbiam oczekiwać na efekt końcowy, kombinować, co byłoby można we fryzurę wprowadzić nowego, co zaciekawi odbiorcę. Najlepiej efekt niechlujności widać na ubraniach, których po prostu nie lubię rysować. Byle jak postawione kreski nawet nie zostały dokładnie rozmazane - bo o ile do twarzy wiszer jest niekonieczny, o tyle ubrania musiały się rozmywać, zanikać.
A co do niechlujności i fotorealizmu - jeśli interesuje was świetny warsztat ze strony technicznej i podoba wam się tworzenie rysunków jak z rzeczywistości, oczywiście idźcie śmiało w tym kierunku.
Brak realizmu i praca na bazie swojej wyobraźni to dla mnie najlepsze rozwiązanie, bowiem rozwija to artystyczne zrozumienie bazgrania po kartce ołówkiem i uczy, że niechlujny efekt również wymaga czasu :)
Tu dobrze widać, jak bardzo pofalowała mi się kartka :D
Podoba wam się Joëlle? Co o niej myślicie?
I jakie macie podejście do fotorealizmu i niechlujnego realizmu?
Zuza :)
P.S.: TRZYMAJMY KCIUKI ZA MOJĄ SIOSTRĘ EMI!