piątek, 6 lutego 2015

moja historia rysowania

Nie urodziłam się z ołówkiem w ręku, ani też w dzieciństwie nie wykazywałam się szczególnym talentem plastycznym. Rysowanie nigdy nie szło mi zadowalająco dobrze, wręcz przeciwnie - moje prace były normalne. W młodości bazgrałam tak, jak każde inne dziecko :)




Pierwszy raz z fotorealizmem, który w ostateczności skradł moje serce, zetknęłam się około trzy lata temu (być może wcześniej widziałam realistycznie wykonane rysunki, lecz prawdopodobnie nie wywarły one na mnie żadnego wrażenia). Przeglądając facebooka, natknęłam się na fanpage zatytułowany DRAWING PENCIL i prace tam zamieszczane wywarły na mnie ogromne wrażenie.

Fotorealizm, ołówek - wiedziałam, że jest to trudne. Nigdy nie pomyślałabym, że jestem w stanie narysować coś podobnego do dzieł, które zobaczyłam. Miałam świadomość tego, że trzeba mieć do tego talent, a na dodatek jeszcze się rysowania od kogoś nauczyć.

Przeszukałam cały internet i opierając się na kilku podstawowych filmikach znalezionych na youtube, starałam się ćwiczyć rysowanie portretu. Ten okres wspominam źle :D Żaden z wykonanych przeze mnie rysunków nie podobał mi się, każdy wyrzucałam (teraz tego żałuję!), niszczyłam. Taka męczarnia trwała około pół roku.

Po tym czasie, postanowiłam wykonać portret konkretnej osoby.
W telewizji akurat puszczali całe serie o Harrym Potterze, tak więc na jego podobiznę się zdecydowałam.
Niestety, tego rysunku również nie mam, choć nie zniszczyłam go ;) Musiał zawieruszyć się gdzieś w czeluściach mojej szafki nad biurkiem. Ten zaginiony, wykonany na kartce w kratkę rysunek spodobał się rodzinie i to zachęciło mnie do dalszego działania.
Bo przecież nie ma nic lepszego od słów pełnych podziwu i uznania dla pracy, nad którą męczysz się pół godziny :D

Jednym z pierwszych portretów wykonanych przeze mnie, który posiadam na składzie, jest podobizna Benjamina Kowalewicza z zespołu Billy Talent.

Hej! Nie śmiejcie się, to był trzeci portret, jaki w życiu narysowałam ;)

Małymi kroczkami robiłam postępy. Początkowo trzymałam się jakichś zasad, określonych w internetowych poradach, lecz szybko je porzuciłam. I tym właśnie sposobem, dobrnęłam do momentu, w którym mam uśmiech na twarzy, gdy widzę swoją pracę. To jest chyba najlepsze uczucie - czuć satysfakcję z wykonywania czegoś, co bardzo się lubi :)


Xavier, którego widzicie powyżej, bierze udział w licealnym Festiwalu Kultury Szkolnej (razem z kolorową panną, której niestety zdjęcia nie mam). Trzymajmy za niego kciuki! :)


Mam nadzieję, że tak jak samo jak ja, widzicie mały postęp w pracach i nie muszę pisać, które są najnowsze :D
Historia rysowania przedstawiona, a ja biegnę po herbatę - czeka na mnie kubek mojej ulubionej, czerwonej z grejpfrutem :)

Sue ;)

8 komentarzy:

  1. Jejuńciu, jak super! Obiecaliśmy - no i czekamy na dalsze Twoje wyczyny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie ;p France jest najpiękniejsza i trzymam kciuki za Xaviera i kolorową pannę !

    OdpowiedzUsuń
  3. Xavier wyglada jak zdjecie ale France jest przepiekna kobieta :) ps KTO Z ASKA?

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja czekam na DIY i twoje handmade bo lubie handmade c: rysunki bardzo ładne, te nowe najlepsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, DIY będzie, a handmade pochwalę się w niedługim czasie :)

      Usuń
  5. nie lubie czerwonej herbaty :c ale lubie twoje rysunki,masz super talent!!

    OdpowiedzUsuń
  6. ojeeeeej słodkie, nasza Zuza założyła w końcu bloga :))))))) kc Sue i czekam na żarcie /rudy

    OdpowiedzUsuń