środa, 23 grudnia 2015

inspiracje - prezent na ostatnia chwile

Hej ho!
Świąteczny nastrój panujący w galeriach handlowych i na zdjęciach w internecie jeszcze mi się nie udzielił.
Licząc na cud chciałabym podzielić się z Wami inspiracjami - oraz zabieganych, spóźnialskich wielbicieli "zakupów na ostatnią chwilę" (w tym mnie!) natchnąć do pójścia na te ostateczne zakupy przedświąteczne w celu odnalezienia prezentu idealnego.

Wprawdzie ja wisienkę na torcie (czytaj: prezencie) położyłam już wczoraj, dokupując ostatniusie drobiazgi, bez których upominki nie uzyskałyby pełnej formy, ale wierzę (a nawet wiem), że są na tym świecie osoby, którym pomysłów na prezent brak i z wyprawą do sklepu zwlekają już od poprzedniego tygodnia. W tym miejscu chciałabym pozdrowić mojego przyjaciela, Adama - tak, to między innymi o Tobie mowa :D

Razem z siostrą Emilią przygotowałyśmy listę pomysłów na prezenty pod choinkę, które są jednocześnie urocze, jak i przydatne. Pamiętajcie: dobry prezent to prosty prezent! I z taką dewizą radzę wybrać się do sklepu - lecz najpierw zachęcam, aby zapoznać się z inspiracjami:




10 POMYSŁÓW NA

PREZENT POD CHOINKĘ

(popełniony na ostatnią chwilę)





1. SKARPETY! :)

Wiem, że tego typu prezenty mają wielu zwolenników, tak samo jak i przeciwników. Jednak wyobraźmy sobie: ciepłe skarpety w świąteczne wzorki... Skarpety w nadrukiem postaci z bajki... Czyż to nie cudowny miniprezent? Według mnie bez skarpet nie ma prezentu pod choinkę - i nawet, jeśli prezenty już macie, warto się wybrać po parę ciepłych skarpet, ażeby podarek był w pełni świąteczny i zimowy :)




2. MOC SŁODYCZY!

Czekolady, słodkości, żelki - to dosyć popularna część prezentu. Jednak gdy własnoręcznie upieczone pierniczki zapakujemy w bezbarwny papier i przewiążemy wstążką lub miętowe cukierasy zapakujemy we własnoręcznie oklejone świątecznym papierem pudełeczko - prezent zostanie obdarzony magią świąt. Dodatkowo: do jego wykonania wcale nie potrzebujemy kilku tygodni - wystarczy jeden wieczór!




3. KOSZ Z JEDZENIEM!

Niechaj każdy z nas odpowie sobie w ciszy: czyż jedzenie nie byłoby idealnym prezentem dla każdego z nas? Czy aby przypadkiem nie jedzenie było cudowną sprawą, dla której warto spieszyć się do domu po szkole/pracy/spełnieniu obowiązków? Czy to nie jedzenie kochamy najbardziej?
Jeśli na choć jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś, Czytelniku "NIE!", powinieneś szybko zmienić zdanie.
Do wiklinowego, niedużego koszyka (mógłby być wyścielony na przykład materiałem) polecam włożyć dżemy, konfitury, ciastka, miód, orzechy, owoce: pomarańcze, mandarynki, banany, jabłka - a na popitkę, jeśli obdarowywana przez nas osoba jest pełnoletnia, trzeba dołożyć świąteczną nalewkę (jeśli niepełnoletnia: na przykład dobry sok pomarańczowy!) i prezent jest gotowy.
Użyteczny, pyszny, pachnący. Myślę, że każdy z nas byłby zadowolony, dostając pod choinkę między innymi jedzeeeenieeee! ;)


4. KOLOROWANKI!

Istne "must have!" dla kreatywnych. Popularne kolorowanki dla dorosłych opanowały każdą księgarnię, więc jest to prezent łatwo dostępny i całkiem przydatny! 
Poczujcie się więc niczym ja, gdy publikuję wpisy na blogu: powtarzajcie sobie "bądźcie kreatywni, ludzie!" i zachęcajcie obdarowywaną osobę do ruszenia głową i ręką z kredką - niechaj obudzi w sobie uśpioną kreatywność :)


5. CASE NA TELEFON!

Nawet w sklepach z odzieżą pokrowce wiszą na wieszakach przy kasie. A jest to gadżet bardzo przydatny, szczególnie dla niszczycieli smartfonów (niszczyciele - łączmy się!). Case to upominek, który można znaleźć wszędzie i zawsze się przyda. Gdy będzie wizualnie zaspokajał Wasze poczucie estetyki - jest to prezent - strzał w dziesiątkę! :)




6. KSIĄŻKA KUCHARSKA!

Taa, ja znowu o jedzeniu... Ale pomyślcie: gdy do kosza z jedzeniem dołożycie wypasistą książkę kucharską, prezent nabierze innego znaczenia. Nie tylko zachęcicie bliskich do jedzenia, ale także do gotowania! Zawsze można na tym skorzystać i próbować nowo poznanych potraw, pochodzących z książki. Dobrym wyborem będzie na przykład dzieło Marty Dymek - z superowego i pewnie dobrze Wam znanego bloga - Jadłonomii. To nie reklama, na pewno nie opłacona. Ja tylko zachęcam do zapoznania się z tą książką oraz przepisami :)


7. PODUCHA!

Prezentuję Wam własny projekt, który jest typowym prezentem "na szybko".
Potrzebujecie jedynie poduszkę, poszewkę, nożyczki, klej na gorąco oraz kawałek materiału - może być w kratę, w śnieżki, ja wybrałam futerkowy i milusi.

- Wybrany wzór rysujecie na kartce (mój wybór: superjeleń), wycinacie.
- Nanosicie wzór na kawałek materiału, ponownie wycinacie :)
- Powstały kształt naklejacie klejem na gorąco na poszewkę.
- Ubieracie poduszkę w stworzone ubranko.
- Cieszycie się szybkim efektem, swoimi zdolnościami i kreatywnością :)


Jeśli uznacie, że jednak to zbyt wymagające zadanie (nie jest wymagające, nie wmawiajcie sobie :D), w sklepie bez problemu znajdziecie ładne, ozdobne poszewki na poduszki.
Osobiście byłabym zadowolona z takiego prezentu - może ktoś z Was również? :)


8. ZESTAW CIEPŁOLUBA!

Jeśli znacie osobę ciepłolubną, ten prezent będzie dla niej idealny. Zresztą, chyba każdy lubi ciepełko!
Duży kubek (widziałam śliczne i tanie w sklepie Carrefour), gorąca czekolada (można dołożyć pianki do zestawu), kocyk, kapcie i termofor. Czy jest coś lepszego, od zimowego zestawu "ciepełko"? :) Obdarowywana osoba będzie gotowa na każdą śnieżycę :D



9. PACHNIDŁA!

Gotowe zestawy kosmetyków są chyba zbyt popularnym prezentem, dlatego mam dla Was coś podobnego, a jednak nowego.
Aby znaleźć superowe pachnidła, Waszym celem powinny być mydlarnie!
Wspaniałe rozmaitości: mydło o zapachu ciemnej czekolady z pomarańczą, waniliowym, kokosowym, cynamonowym, pierniczkowym, a nawet o zapachu baobabu - do wyboru, do koloru - a raczej: do zapachu! 
W mydlarni każdy znajdzie coś dla siebie. Ja na pewno postawiłabym na wanilię i kokos, a co wybralibyście Wy? :)


10. SUPERWYPASISTY ZESZYCIOR!

Na zdjęciu jest kolejny z moich własnych projektów.
Można ozdobić zeszyt według własnych upodobań (kilka inspiracji TU! i TU!) lub kupić zeszyt, kalendarz, notatnik. Chyba każdy z Was dobrze wie, że miejsca na pisadła nigdy za wiele :)




Ja swój zeszyt ozdobiłam farbkami wodnymi i tuszem kreślarskim. Na okładkę przykleiłam tablicową naklejkę (zdobytą w sklepie NANU-NANA).
W kwestii zeszytów pomysły chyba nie mogą się skończyć, dlatego polecam spędzić dzisiejszy wieczór na dekorowaniu okładek :) Będzie to prezent wyjątkowy - zdecydowanie!


To koniec mojej i Emilii listy prezentów, które można zorganizować na ostatnią chwilę.
Macie jakieś swoje pomysły? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach - możemy pomóc wielu osobom, które do dzisiaj nie zorganizowały wszystkich prezentów :)


Przy okazji chciałabym życzyć Wam wszystkim zdrowych, radosnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia! Mam nadzieję, że spędzicie je razem z rodziną; w ciepełku i z dobrym jedzeniem :D

Zuza :)


Wykorzystane i nie podpisane zdjęcia pochodzą ze strony pinterest.com :)

piątek, 6 listopada 2015

Przepis na: superslodkie mini szarlotki :)

Cześć!
Muszę przyznać, że nie mogłam się zdecydować, czy publikować wpis tego typu. 

Mój blog opiera się na zachęcaniu do kreatywnego podejścia do życia, dlatego jedzenie i przepisy na wypieki są nieco nie na temat - tak myślałam na początku.
Askowicze wybili mi z głowy moje wahania i dzięki nim moje kulinarne pomysły ujrzą zaraz światło dzienne :'))) Mam nadzieję, że wszyscy to przeżyjecie.

Moje gotowanie zaczęło się dokładnie pierwszego dnia sierpnia 2014 roku (dzień po moich siedemnastych urodzinach), kiedy to po półtorarocznej rezygnacji z mięsa postanowiłam zabrać się za dietę (i nie tylko dietę!) wegańską.
Nie będę Was zanudzać tą (jakże porywającą) historią ani tym bardziej zachęcać do wegetarianizmu/weganizmu, to Wasza prywatna sprawa: co jecie, czy ubieracie skórę, naturalne futro i tak dalej. Jednak chciałam zaznaczyć, że kucharzę od niedawna. Proszę, wybaczcie mi wszelkie błędy :D

Od dłuższego czasu mam obsesję na punkcie cynamonu. Owsianka z owocami i cynamonem, ciastka owsiane z cynamonem, ryż z cynamonem - to ciągle powtarzające się pozycje w moim codziennym menu. Nawet moja najnowsza świeczka pachnie cynamonem, dzięki czemu mój pokój również jest cynamonowy.

Cynamon. Wypowiedzmy na głos to słowo: cynaaamooon... :) Ja rozpływam się na samą myśl o nim. A jeśli dodamy do tego: jaaabłkaaaa...? ;)



PRZEPIS NA  

MAŁE SZARLOTKI SUPERSŁODZIUTKIE

i bez cukru!




Składniki:
1 szklanka mąki - rodzaj dowolny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka wody lub mleka sojowego - oczywiście można użyć dowolne mleko, ja jednak wybrałam wodę
3 jabłka
1 banan - może być mniej lub więcej bananów, ja na przykład dałam pół ;)
Szczypta soli
Dużo cynamonu!
Opcjonalnie: siemię lniane, płatki owsiane, ulubione owoce.

              Oto mieszanka owoców, które dodałam ja: jabłka, suszone śliwki (sztuk 5!) oraz suszone morele (również 5)


Wykonanie:

Owoce kroimy w dowolny kształt. Ja wybrałam całkiem duże cząsteczki o kształcie nieokreślonym, ponieważ kroić za dobrze nie umiem :D
Mąkę, proszek do pieczenia, sól wsypujemy do dużej miski i łączymy je razem. Jeśli chcecie, możecie tak jak ja dodać siemię i płatki owsiane - wsypcie po około dwie duże łyżki obydwóch składników.
Banan obieramy i gnieciemy widelcem, po czym dodajemy go do sypkich składników.
Całość zalewamy wodą i mieszamy, aż powstanie całkiem gładkie ciasto.
Zaznaczę, iż nie jest ono trudne do rozmieszania i ja robię to w stylu "na odwal się" :) Warto jednak poczekać, aż wszystkie składniki dobrze się ze sobą połączą.
Do ciasta wsypujemy pokrojone owoce i całość posypujemy cynamonem metodą "od serca". 
Jeśli lubicie cynamon, możecie wsypać go nieco więcej.

Ciasto wlewamy do foremek na muffinki. Do jednej foremki powinny zmieścić się dwie łyżki ciasta.
Wierzch jeszcze nieupieczonej muffiny można dodatkowo posypać cynamonem - ja tak zrobiłam i nie żałuję :)

Chodzą słuchy, że tego typu muffiny powinny się piec przez około 20 minut w temperaturze 200 stopni. Nie jestem w stanie tego potwierdzić, gdyż korzystam z baaardzo starego piekarnika (to prawie zabytek!), w którym temperatury się nie ustawia, a czas pieczenia zależy od humoru urządzenia. Radzę więc sprawdzać co jakiś czas, czy muffiny już się upiekły - naprawdę warto jest im poświęcić chwilę swojego czasu. Odwdzięczą się wspaniałym smakiem i aromatem cynamonu, który będzie unosił się w domu do końca dnia! :)





Mini szarlotki są naprawdę słodkie i nadają się na maksi słodyczowego głoda!
Myślę, że idealnie pasują do jesiennego nastroju, mgły i zimna, które panuje za oknami.

Jeśli ktokolwiek skorzysta z tego przepisu, niechaj da znać!
No i fajnie by było, jakby ktoś dał mi znać co z tą temperaturą pieczenia - jeśli ktoś z Was zna się na tym dobrze, proszę o pomoc, a wniosę poprawki w treść przepisu :)

Poza tym chciałabym jeszcze coś ogłosić, a raczej o coś poprosić.
Mój Ask jest dosyć ważnym miejscem, ponieważ tam właśnie szybko mogę się z Wami kontaktować.
Jednak proszę, aby nie pisać mi komentarzy dotyczących konkretnego wpisu na Asku. Często tam wchodzę i piszę z różnymi, najczęściej anonimowymi osobami na przeróżne tematy, dlatego zazwyczaj komentarze blogowe omijam lub nawet ich nie zauważam. Chciałabym, aby na Asku nie pojawiały się Wasze opinie na temat wpisów, a raczej całego bloga. Ja sama często pytam Was o tematykę wpisu; co chcielibyście zobaczyć, o czym poczytać. I do tego niechaj Ask służy - pole na komentarze macie pod wpisami :)
Proszę, abyście drodzy Askowicze uszanowali moją prośbę i przestawili się na komentowanie tam, gdzie macie do tego miejsce. To naprawdę ułatwi mi kontakt z Wami, ponieważ nie ominę żadnej uwagi - a Wasze zdanie i właśnie uwagi są dla mnie wyjątkowo ważne :)

Zuuuuza




sobota, 31 października 2015

Rozchmurz niebo na jesien! #2

Cześć! 
Mam dla Was drugą część wpisu z jesiennymi dekoracjami.

Przyznam szczerze, że żyję z nadzieją, że kogoś z Was, czyli z wpadających tu osób zarażę kreatywnym myśleniem i dlatego na wstępie postanowiłam poprosić o szczerość - jeśli jest tu choć jedna osoba, która postanowiła wykonać cokolwiek, o czym mówiłam we wpisach od początku bloga, koniecznie niech podniesie rękę i da o sobie znać :)

Tak. To koniec mojej patetycznej przemowy. Teraz czas na...


DIY - JESIENNE DEKORACJE 
Część druga!


Część pierwszą wpisu znajdziecie TU! :)
Pomimo, że superśnieg nie chciał powrócić nawet na dwa dni, w mojej głowie nie zabrakło pomysłów.

4. Liściasty słoik na przybory

Do wykonania tej ozdoby, która przy okazji jest bardzo funkcjonalna, potrzebne wam będą:

Suche, jesienne liście - ja za swoimi rozglądałam się już od dawna, a znalazłam je podczas spaceru. Na dodatek leżały osamotnione niedaleko mojego domu :D Możecie wykorzystać liście dekoracyjne, ja niestety takowych nie znalazłam.
Słoik - dowolnej wielkości
Taśma dwustronna 
Klej introligatorski
Gąbkowy pędzelek

Liście przed użyciem warto jest umyć, no chyba, że Wasze są wystarczająco czyste :)
Ja zanurzyłam je w zimnej wodzie, po wyjęciu osuszyłam ręcznikiem i poczekałam jakieś trzy godzinki, zanim zaczęłam przyklejać je do słoika.


Do przyklejenia liści wybrałam taśmę dwustronną. Dlaczego?
Otóż - próbowałam wykorzystać do tego mój ukochany Magiczny klej, lecz tym razem nasza współpraca nie skończyła się sukcesem. Liście nie przyklejały się do słoika, dlatego oczyściłam je z kleju, umyłam słoik i okleiłam go taśmą. Na taką powierzchnię kładłam liście, starając się, aby cały słoik został nimi otulony :)




Gdy słoik stał się w stu procentach liściastym pojemnikiem, postanowiłam zabezpieczyć liście.
Rozcieńczyłam klej Magiczny, łącząc go z wodą w proporcjach mi nieznanych (zrobiłam to metodą "na oko", lecz nie bierzcie nazwy tej metody dosłownie!)
Rozcieńczonym Magikiem łatwiej jest pokryć powierzchnie cienką jego warstwą. 


Odłożyłam słoik do wyschnięcia, po czym wpakowałam w niego wszystkie długopisy, flamastry i szkolne przybory, które wcześniej trzymałam w (wykonanym własnoręcznie!) biurkowym organizerze.

Tak prezentuje się mój słoik! 
Wykonując go można dosłownie wprowadzić element jesieni na swoje biurko :D




5. Jesienna tablica korkowa

Oczywiście tablicy korkowej nie wykonałam własnoręcznie. Kupiłam ją w sklepie Carrefour już kilka lat temu (prawdopodobnie chodziłam jeszcze do podstawówki!) i zazwyczaj wieszałam na niej swoje rysunki.
Po remoncie mojego pokoju zajęła miejsce na biurku, dlatego teraz pełni funkcję "tablicy na przypominajki" - wszelkie "ściągi", które wykonuję z większości przedmiotów, aby łatwiej było mi się uczyć.

Połączyłam dwa zastosowania tablicy, ozdabiając ją jesiennymi wzorami, liśćmi oraz własnym rysunkiem, nie zapominając o miejscu na moje ukochane żółte karteczki.

Oto, jak pusta tablica przeobraziła się w inspirującą, jesienną przestrzeń na przypominajki:



Do ozdobienia własnej tablicy przyda wam się wszystko, co macie pod ręką, w stylu:
Liście (żywe, bądź sztuczne), arkusze papieru w przeróżne wzory, taśmy Washi, kolorowe długopisy, flamastry, kredki, własne rysunki, projekty, taśma dwustronna, pinezki, własne pomysły i kreatywność :)


6. Ciepełko

Mimo, że ciepełko nie jest dekoracją jesienną, przydaje się w oczekiwaniu na zimę i święta.
Źródłem ciepełka jest oczywiście koc, ciepłe kakao i kot. Do kompletu można dorzucić książkę i spędzić jesienny wieczór w bardzo przyjemnej, jesiennej, ciepłej i kociej atmosferze :)







Bardzo pomocny  w pracy jest  kot. Zachęcam Was do skorzystania z jego ofert pomocy - Tygrys wcale mi nie przeszkadzał, co widać na zdjęciach:






Do wypełnienia jesiennej atmosfery po brzegi brakuje tylko przyjemnej muzyki - mnie w tworzeniu towarzyszyła ta melodia:





A Wy macie sposoby na pokonanie jesieni? 
Jak znieść zimno, które panuje za oknem? I jak przetrwać ten czas oczekiwań na zimę, który wyjątkowo się dłuży? :D




Zuza

sobota, 24 października 2015

Rozchmurz niebo na jesien! #1

Hejo hejo! :)
Dzisiaj wpadam z porcją dekoracji na jesień, które w bardzo prosty sposób może wykonać każdy z Was.

Jesień to dla mnie... czas oczekiwania na zimę :D
Naprawdę uwielbiam zimę, śnieg, świąteczną atmosferę. Wszystko wydaje się być takie czyste, niewinne i piękne.
Jednak zanim nastąpią te cudowne chwile, musimy przetrwać deszczowy czas przepełniony pięknymi barwami. Warto jest umilić sobie oczekiwania wykonywaniem dekoracji, pamiętając, aby zadbać o kilka źródeł ciepełka ;)


DIY - JESIENNE DEKORACJE


Do rozpoczęcia dekorowania pokoju zainspirował mnie dwudniowy superśnieg.
Bardzo ucieszyłam się, gdy za oknem ujrzałam otulone białym puchem jesienne drzewa! Od razu postanowiłam, że muszę ocieplić sobie atmosferę w moim pokoju, który nadal nie został do końca wyremontowany - dlatego przepraszam za nie najpiękniejsze, jeszcze stare meble i materac zamiast łózka, które niezadługo zobaczycie w tym poście :D

Taki właśnie widok za oknem cieszył me oczy tylko przez dwa dni!

1. Spadające liście

Jakiś czas temu upolowałam w Biedronce kolorową piankę w arkuszach A4, którą bez namysłu zabrałam ze sobą do domu. Gdy tylko pomyślałam o liściastym łańcuchu wiedziałam, z czego go wykonam :)

W sprawie liści nie mogę powiedzieć nic ciekawego. Ja narysowałam na białej kartce wstępny wzór liścia i wycięłam go, po czym obrysowałam go wiele razy flamastrem na żółtej i pomarańczowej piance. Następnie wycięłam liście oraz użyłam dziurkacz do zrobienia miejsc na nitkę.
Mam to szczęście, że posiadam zestaw kilkudziesięciu nici w różnych rodzajach (znalezione również w Biedronce!). Wykorzystałam brązową, cienką gumkę do przywiązania liści do siebie i taśmą dwustronną przykleiłam trzy części łańcucha do okna. Proste, prawda? :)

Przepaszam za jakość zdjęcia - w dzień zawsze zapominam o uwiecznieniu liści na fotografii ;)


2. "Ramki" z jesiennymi motywami

Do wykonania "ramek" potrzebujecie:

Tekturowe talerzyki - w wybranym przez siebie kształcie :)
Taśmę dwustronną/klej - ja wykorzystałam obydwie opcje
Nożyczki
Wydrukowane jesienne wzory

Zaczęłam od wydrukowania wzorów na jesień.
W Google Grafice wpisałam "autumn pattern", lecz jeśli wyniki wyszukiwania nie będą Was zadowalać, możecie spróbować znaleźć coś ciekawego na przykład pod hasłem "autumn print" lub nawet "fall wallpaper".



Wybrałam okrągłe talerzyki, dlatego na każdym ze wzorów nakreśliłam wstępnie kształt tektury, obrysowując ją na kartkach. Wycięłam okrągłe wzory z kolorowego papieru.
Moje talerzyki były w białym kolorze, który nie do końca mi odpowiadał. Szybko pokryłam je farbą akrylową. Jej kolor to chyba coś w rodzaju kości słoniowej? :) )Jestem słaba w nazewnictwie kolorów, a tubkę po farbie już wyrzuciłam :)) Odłożyłam moje "ramki" na jakiś czas do wyschnięcia.
Następnym krokiem było przyklejenie papieru do talerzyków.


Przykleiłam ramki do tylnej części szafy mojej siostry (nasz pokój przedzielony jest meblami, dzięki czemu każda z nas ma swoją prywatną część z legowiskiem :D). Próbowałam użyć taśmy dwustronnej, lecz talerzyki ciągle się odklejały, dlatego wykorzystałam niewielką ilość kleju introligatorskiego i przytwierdziłam talerzyki, mocno przyciskając je do wybranej powierzchni.
Et voilà! Ramki prezentują się uroczo, zaś ich wykonanie jest ekstremalnie proste, prawda? :)

Bałagan z biurka i z półki u góry już zniknął! :D


3. Jesienny świecznik 

Do wykonania tego świecznika zainspirowała mnie strona Pinterest.
Potrzebne Wam będą następujące przybory:

Słoik lub stara szklanka
Suche patyki - ich grubość jest dowolna, ja wybrałam cienkie :)
Klej na gorąco 

Jako podstawę świecznika wybrałam szklankę. Patyczki połamałam na długość mniej więcej równą mojej szklance, jednak nie starałam się, aby każdy z nich był równy, taki sam. 
Klejem na gorąco przytwierdzamy patyki do szklanej powierzchni, uważając na palce, bo bardzo łatwo jest się poparzyć (tak, mówię z doświadczenia :D). Do środka wrzucamy świeczkę i... to tyle!
To kolejna dekoracja, którą wykona każdy z Was - nawet Ci, którzy narzekają mi w komentarzach, że brak im zdolności, cierpliwości i kreatywności. Jaki jest efekt? - sami oceńcie :)








To nie koniec superłatwych superdekoracji! 
Myślę, że na jeden wpis wystarczy tyle atrakcji - kolejna część pojawi się niebawem.
W tym czasie dajcie znać, czy lubicie dekorować swoje pokoje na jesień?
Jak podobają Wam się moje dekoracje? Może zainspirowały Was one do urządzenia handmade - warsztatu na Waszych biurkach?

Zuza :)

piątek, 2 października 2015

Z innej beczki: O przekaskach :)

Cześć!
Tak dawno mnie tu nie było! Czuję się źle z faktem, że od początku roku szkolnego nie dokończyłam ani jednej zaczętej w tym czasie pracy, ale żyję nadzieją, że w końcu nauczyciele dadzą nam choć chwilę spokoju i będę mogła złapać za ołówki, odetchnąć i zrelaksować się przy powoli zapełnianej kartce :)

Pomysł na dzisiejszy wpis przyszedł do mnie zupełnie niespodziewanie i odbiega od tematyki bloga.
Przerywam tę trwającą tu od tak dawna ciszę i zaprezentuję Wam coś nietypowego - test zdrowych, wegańskich przekąsek :)

Spacerując wśród półek z warzywami i owocami w pewnym znanym sklepie spożywczym, natknęłam się na nieduże stoisko, które dziwnym trafem wcześniej nie zdołało przykuć mojej uwagi. Na małych, niepozornych półeczkach znajdowały się cuda - suszone, chrupiące przekąski z warzyw i owoców. Jako zacięta weganka postanowiłam wypróbować te produkty i gdy z każdym kęsem moje westchnienia kierowane były do coraz szerszego grona jedzonka, postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami :D

Każdy uczeń dobrze wie o piekiełku, przez jakie przechodzą teraz szkolne bufety. W moim liceum sklepikowe półki nie świecą pustkami, jednak wegańskie produkty, jakie mogę tam zdobyć to jedynie woda mineralna, wafle ryżowe, jabłka i gruszki. Ja na szczęście nie potrzebuję zaopatrywać się w żarełko (mam bardzo niezdrowy zwyczaj nie jedzenia niczego w szkole), lecz może ktoś z Was postanowi kupić sobie do szkoły (lub na wycieczkę!) superanckiego batona, suszone truskawki albo pachnącą, chrupiącą paprykę? Jeśli moje zachwalanie tych przekąsek nadal nie zachęciło nikogo z Was do szybkiego spacerku w stronę najbliższego spożywczaka, to zapraszam do przeczytania mojego opisu każdego ze spróbowanych produktów.

Pragnę wspomnieć, iż ten wpis bynajmniej nie jest formą celowej reklamy - został stworzony wyłącznie przez wzgląd na mój zachwyt swoim odkryciem (które pewnie dla wielu z Was nie będzie żadnym wyczynem, bo znając życie dobrze znacie to super jedzenie!). Dodam jeszcze, że wpis zostanie wrzucony do zakładki "o mnie". ;)

Test jedzenia przeprowadzałam z mamą, która weganką nie jest - zamieszczam więc punktację produktów od dwóch osób :)


1. SUSZONE JABŁKA O SMAKU TOFFI



Opis: Po otwarciu opakowania do nosa dociera bardzo miły, słodki zapach toffi, co bardzo mnie zaskoczyło. Jabłuszka są słodkie i chrupiące, smak toffi jest mocno wyczuwalny. Idealne na szybkie dosłodzenie, w paczce jest dosyć dużo plasterków jabłka, mnie jedna paczka wystarczyła aż na dwa dni! Według mnie mogłyby być nieco mniej słodkie, dla mojej mamy były idealne - mama kocha słodycze :)
Oceny: Zuza - 8/10
             Mama - 10/10


2. PLASTERKI TRUSKAWKI



Opis: Osobiście uwielbiam truskawki. Jest to jeden z moich ulubionych owoców. Moje wysokie wymagania jednak doprowadziły mnie do małego zawodu, ponieważ spodziewałam się pięknego zapachu truskawki, a po otwarciu paczuszki nie poczułam zupełnie nic. Truskawkę można było poczuć dopiero po przyłożeniu plasterka do nosa :D Jednak smak wiele wynagrodził - pyszna, lekko kwaśna truskawka była dla mnie idealna i na pewno będę kupować je częściej. No a według mamy były za mało słodkie :)

Oceny: Zuza - 8/10
             Mama - 7/10


3. SUSZONE BRZOSKWINIE




Opis: Brzoskwinie to kolejny owoc, który wprost ubóstwiam! Niestety ich zapach nie był zachęcający. Kojarzył mi się ze znienawidzonymi grzybami, takie same skojarzenia miała mama. Obydwie przełamałyśmy swoje lęki i postanowiłyśmy ich spróbować - okazało się, że są przepyszne! Bardzo chrupiące, dosyć twarde, smak niestety niezbyt mocny, jednak był subtelny, lekko słodki :) Również ich konsystencja nas zadziwiła - jeśli jedliście batony Frupp, jest to coś podobnego. Wyglądem zaś przypominały serowe Cheetosy :D Brzoskwinie mojej mamie nie przypadły do gustu aż tak mocno, jak mnie, tak samo jak truskawkom, według mamy brakowało im słodyczy. Dla wielbicieli "żywej" brzoskwini lub (bardzo!) lekko kwaskowatych przekąsek będą strzałem w dziesiątkę.

Oceny: Zuza - 10/10
             Mama - 7/10


4. BATONIK FIGOWY Z MALINAMI / Z JAGODAMI





Opis: Nie będę owijać w bawełnę - zakochałam się! Wybierając te batony spodziewałam się raczej twardego, grubego batona z ziarnami. Jak wielkie było moje i mamy zaskoczenie, gdy na talerzyku pojawiło się takie zgrabne ciasteczko!


Zapach pysznych batoników skojarzył mi się z zapachem pewnego ciasteczka w kształcie misia, za to smakiem zdecydowanie przebił każdy baton. Naprawdę, nigdy w życiu nie jadłam lepszego batonika! Nawet moje uwielbiane dawniej Kinder Bueno zostało wyparte (może to przez to, że jak przez mgłę pamiętam smak Kinder Bueno? :D) 

Batonik jagodowy według mnie jest nieco słodszy, lecz wybaczyłam tę przesadę przez wzgląd na jego smak - uwielbiam jagody. 
Jednakże ten o smaku malin zdecydowanie wygrał tę bitwę (maliny też kocham!) i jeśli tylko poczuję potrzebę zjedzenia słodyczy, pierwszy na liście zakupów zdecydowanie będzie figowy baton malinowy.
A może nawet sama zrobię ciasto figowe? :)

Oceny: Zuza - 10/10
            Mama - 10/10
(oceny takie same dla każdego batonika)


5. SUSZONA PAPRYKA





Opis: Tak samo, jak w przypadku toffijabłek, mile zaskoczył nas zapach papryki. Ta mała paczuszka to nic innego jak czysta esencja smaku i zapachu paprykowego! Chrupiące, lekko słodkawe kawałki, które pachną tak samo, jak żywe owoce. Zdrowe, pyszne i chrupiące - dla mnie o niebo lepsze, niż jakieś chipsy! Lubię paprykę, ale po spróbowaniu tej przekąski będę ją jeść o wiele częściej - niekoniecznie w tej "żywej" postaci ;)

Oceny: Zuza - 10/10
            Mama - 8/10


6. SUSZONE POMIDORY Z BAZYLIĄ I OREGANO




Opis: Te pomidory jadłam jakieś dwa lata temu. Dostałam je od koleżanki, która kupiła je "na spróbkę" i po kilku plasterkach stwierdziła, że są ohydne. Mnie bardzo przypadły do gustu i miło było odświeżyć sobie pamięć i spróbować ich ponownie :) Smak ziół przebija smak pomidorów, są to po prostu pomidorowo - ziołowe, chrupiące chipsy. Bardzo smaczne!

Oceny: Zuza - 9/10
            Mama - 8/10



To tyle w dzisiejszym teście przekąsek.
Czy jakaś wpadła Wam w oko? A może jedliście którąś z wymienionych we wpisie lub znacie dobre, wegańskie jedzenie warte spróbowania?
Jeśli tak, zachęcam do wpisywania nazw produktów w komentarzach - jeśli znajdę coś ciekawego, a będziecie tym zainteresowani, podzielę się wrażeniami we wpisie :)

Mam nadzieję, że w Waszych szkołach są dostępne takie superanckie przekąski.
Pomimo, że takich smakołyków nie pożeram na co dzień, warto jest wiedzieć, że mam już całkiem duży wybór zdrowych słodkości :)

A Wy, moje Artystyczne Borsuczki, macie czas na tworzenie pomiędzy lekcjami? :)

Zuza :)