piątek, 20 lutego 2015

moim zdaniem: zniszcz ten dziennik #1

Jestem posiadaczką Dziennika. Tak, tego dziennika, który wiele osób krytykuje, bo to nudne i wszyscy to mają. I postanowiłam coś na jego temat powiedzieć.




Nie byłam wielką fanką tej książki. Gdy się dowiedziałam o jej istnieniu uznałam ją za niepotrzebną, bo kto by chciał niszczyć jakiś dziennik? :) 
Przekonałam się do niej dopiero w czasie przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia - wiecie, bieganie po sklepach w poszukiwaniu prezentów pod choinkę. Moja siostra bardzo chciała go mieć, więc uznałam, że go ode mnie dostanie.
Na świąteczne zakupy wybrałam się z przyjacielem, który akurat był w okolicy (pozdrawiam cię, Adam!) i obydwoje zachwyciliśmy się dziennikiem dopiero wtedy, gdy trzymaliśmy jeden egzemplarz w rękach. Nie szkodzi, że ja mam lat siedemnaście, a on dwadzieścia. Szybko przekonaliśmy się, że wiek nie gra w tym przypadku żadnej roli.



Własny dziennik kupiłam na początku stycznia. I to nie jest tak, że moje zdanie o nim całkowicie się zmieniło, bo gdybym nie uczyła się rysować, nie chciałabym tej książki.

Moim zdaniem jest ona stworzona dla osób, które lubią wyrazić swoją kreatywność.
Mogłabym ukończyć tę książkę po niecałych dwóch godzinach, wypełniając każde zadanie tak, jak jest napisane w instrukcjach. Mogłabym malować po nim błotem, keczupem, pluć na niego kawą, rzucać nim w ściany i w końcu zrobić z niego nawóz dla roślin. Nie robię tego, bo nie chcę.

Ja chcę, żeby ten dziennik był mój. Chcę, żeby różnił się od innych. I myślę, że taki był właśnie zamysł autorki.
Czy to nie cudowne? W księgarni spotykamy półkę z dziennikami. Każdy z nich jest identyczny, a dopiero, gdy zaczynamy swoją destrukcję zyskuje on na wartości. Obojętnie, czy idziemy w stronę ozdabiania, czy jednak podoba nam się dziennik w keczupie.

"Zniszcz ten dziennik" to nie nowość i może nie będę ciągnąć tłumaczenia sensu jego istnienia.

Dla mnie jest to książka, która nauczyła mnie swobodnego rysowania.
Zawsze podczas szkicowania czułam, że muszę się bardziej starać, bo potem będę miała problemy z dalszą pracą nad portretem. Sam szkic potrafił odebrać mi dwie godziny z życia, a razem z nimi odchodziła wszelka radość rysowania.
Teraz szkicuję dwadzieścia minut i nie zmienia to efektu pracy. No, może oprócz odpowiedzialności za rysunek czuję również radość, gdy go widzę. 
Moje rysunki w końcu zaczynają być naprawdę moje :)
Na pozór niepozorna książka bardzo wiele mnie nauczyła.
Żeby nie było nudno, pokażę kilka stron z dziennika, które już wypełniłam :)

I proszę - nie krytykujcie mnie za to, że "ozdabiam, a nie niszczę". To jest moja kreatywna destrukcja.





Nawet przyjaciele się postarali i zgodzili się nie porwać stron przeznaczonych dla nich na strzępy ;)

Oczywiście nie chciałam nakłaniać nikogo do kupna książki - jest ona dostępna już tak długo, że każdy, kto miał go posiąść, już to zrobił :)

A wy, macie swoje dzienniki? Co o nich sądzicie? I jak wygląda wasza destrukcja?

Sue ;)

P.S.: Dostałam już paczkę z potrzebnymi materiałami i dzisiaj startuję z bardzo prostym i przyjemnym DIY! 




12 komentarzy:

  1. O jakie ładne zdjęcia! Fajnie sobie rysujesz, nie lubię krytyki tych którzy go niszczą keczupem a nie kredkami :d bardzo ładnie rysujesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy się nie zastanawiałam nad drugim dnem dziennika ale masz rację. Nie chciałam go kupować, bo nie chciałoby mi się go niszczyć - moja destrukcja byłaby ta błotno-keczupowa, ale ty to tak ładnie przedstawiłaś, o co w tym chodzi, że aż chce mi się iść do księgarni (przemyślę to). A rysunki w dzienniku są strasznie ładne, nie takie jakie możemy zazwyczaj oglądać ale takie... Zuzekowe, prawda? :) Pozdrawiam, Karolina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zastanów się jeszcze kilka razy! Dziękuję ;)

      Usuń
  3. Zapomniałam hasła na pocztę, damn -,- żal mi siebie
    Za to ty Zuzeku ciągle zaskakujesz mnie wspanialszymi swoimi talentami, niesamowite *-*
    Wieża Eiffla i spadający z niej dziennik bardzo mnie rozbawił, dwa małe ludki na początku są przesłodkie, a na widok strony od przyjaciół uśmiechnęłam się :) bardzo śmiesznie niszczysz ten dziennik, faktycznie jest bardziej ozdobiony ale nie mam nic przeciwko temu. Super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dokładnie takie samo zdanie na temat Dziennika. A zakupy pamiętam, jak się na nas ludzie patrzyli - małe dzieci się bawią książką pod empikiem :D No i miło, że pokazałaś naszą stronę tutaj, huhu, cieszymy się, że ci się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziennik Emilki ledwo przetrwał w naszych łapskach :D Podoba się nawet mojej mamie, możecie być z siebie dumni :)

      Usuń
  5. czym robisz zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabletem! :D Asus Memo Pad HD 7 :)

      Usuń
    2. a przerabiasz je? czy jakiś filtr nakładasz?

      Usuń
  6. Ty 17, Adam 21? Och Sue, ty i twoje zamiłowanie do odmładzania się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja kulejąca matematyka, już zmieniłam wiek Adama :D

      Usuń