poniedziałek, 31 sierpnia 2015

szkola #3 - zeszyty

Hej!
Dzisiaj wpadam z kolejnym wpisem, którego tematem przewodnim jest powrót do szkoły.
Jak wiecie z TEGO wpisu, w zeszłym roku poszłam na całość i oprócz własnoręcznie uszytego piórnika, ozdobiłam kilka zeszytów. W tym roku nic się nie zmieniło - ozdobiłam każdy zeszyt, jaki tylko wpadł mi w łapska. Jeśli interesują Was efekty mojej roboty, zachęcam do dalszej lektury! :)

Do ozdabiania zeszytów będą Wam potrzebne takie przybory, jakie tylko postanowicie użyć. Tutaj nie ma żadnej zasady - w zależności od pomysłu i poziomu Waszej kreatywności, możecie postawić na różne przybory. 

Przybory do ozdabiania zeszytów to całkowita dowolność twórcy. Okładkę można okleić materiałem, papierem, naklejkami lub coś na niej narysować, napisać, wyszyć :)

A oto moje zeszyty:




1. Zeszyt oklejony taśmami Washi

Gdy tylko paczka zawierająca te cudowne taśmy ozdobne do mnie dotarła, w głowie utworzyła mi się wizja zeszytu do historii.
Nie lubię historii, jest to dla mnie nudny przedmiot, którego nawet nie potrafię się nauczyć :D Dlatego właśnie, aby częściej sięgać po zeszyt i sporządzać w nim najpotrzebniejsze dla nieuka notatki (^^) postanowiłam, że mój zeszyt będzie posiadał kolorową i ciekawą okładkę.




Taśmy przyklejałam losowo, zaś nierówne odstępy pomiędzy niektórymi pasmami kolorów są celowym zabiegiem :)
Mam nadzieję, że taki zeszyt do historii przynajmniej będę nosić na lekcje. Uwierzcie mi, szczerze nienawidzę tego przedmiotu! :D


2. Zeszyt oklejony skrawkami papieru do scrapbookingu

Ta okładka powstała całkiem spontanicznie. Nie miałam pomysłu na okładkę zeszytu do języka polskiego (wbrew pozorom lubię polski!). Mam jeszcze zeszyt z zeszłego roku, który oczywiście chciałabym wykorzystać, a jego okładka oryginalnie przedstawia kotka - nie miałam serca, aby zaklejać takie słodkie zwierzę swoimi wyrobami :D
Nowy zeszyt (kupiony na zapas) okleiłam resztkami papieru do scrapbookingu, które były pozostałością po oklejaniu tekturowego pudełka. Czarno białą okładkę urozmaiciłam kolorową taśmą Washi.




3. Minimalistyczny zielony zeszyt 

Po targach szkolnych, na których mnie i moją koleżankę Karolinę (serdeczne całuski! :*) zasypano ulotkami, znalazłam w torbie bardzo ciekawą gazetkę z mnóstwem ładnych zdjęć.
Gdy wybrałam kolor okładki zeszytu do matematyki wiedziałam, że trójkątne wycinki z tej gazety nadadzą się idealnie, jednak ich większa ilość burzyła moje poczucie estetyki :D Aby na okładce nie powstał istny misz-masz, postawiłam na trójkątny minimalizm. Na zielonym tle okazał się być strzałem w dziesiątkę.




4. Zeszyt inspirowany wybranym filmem

Zeszyt do religii nie musi mieć na okładce żadnej świętej postaci, prawda? W końcu to tylko zeszyt, dlatego postanowiłam wzorować się na popularnej mandze/anime - stworzyłam okładkę a'la Notatnik śmierci.
Okładka powstała odręcznie, malowałam ją korektorem - można również wykorzystać drukowany, czy kalkowany napis. 


Mama straszy mnie, że z klasy wylecę razem z moim zeszytem. Ja ufam, że ksiądz tak samo jak ja, będzie miał do okładek zeszytów swobodne podejście (w końcu przez poprzednie dwa lata liceum nosiłam zeszyt z czarnym kotem na okładce, nie z Papieżem :D)


5. Ulubiony zeszyt do angielskiego

Nie trzeba być Sherlockiem, aby odgadnąć, że uwielbiam Tumblr :D Zeszyt do angielskiego to nic innego, jak okładka oklejona zdjęciami pochodzącymi z mojego prywatnego bloga. Nie wiem dlaczego, ale Tumblr pasuje mi tylko i wyłącznie do angielskiego - dlatego właśnie drugi rok z rzędu inspirację na okładkę zeszytu do tego przedmiotu zaczerpnęłam z tej cudownej strony internetowej :)






6. Zeszyt malowany przez firankę


Tego typu ozdobienie mogliście poznać już we wpisie o moich wyklejanych inspiracjach. 
Jest proste do wykonania, zaś efekt końcowy jest naprawdę ładny i zachwycający!
Do wykonania takiego zeszytu potrzebne są następujące przybory:
STARA FIRANKA
TAŚMA
FARBA W SPRAYU
ZESZYT O JEDNOKOLOROWEJ OKŁADCE

Firankę dokładnie przyklejamy do okładki taśmą klejącą.



Farbą w sprayu pokrywamy całą powierzchnię zeszytu.



Gdy już wszystko pomalujemy, pozostawiamy zeszyt do wyschnięcia.


Po ściągnięciu firanki z okładki, będzie na nas czekał taki efekt:




7. Zeszyt oklejony ozdobnym papierem

Kupując zeszyty całkowicie zapomniałam o tym, że mam dwa języki polskie! Polski to przedmiot, który w drugiej liceum rozszerzyłam (miałam do wyboru polski lub wos, gdyż historia niestety została nam odgórnie narzucona! Szczyt chamstwa, prawda? :D)
Szybkie zakupy w popularnym supermarkecie zaowocowały kupnem nowych przyborów - oprócz zakreślaczy i kolorowych długopisów w koszyku wylądowały rolki pięknego, ekologicznego papieru nazwanego "wycinanką do szkoły". Wybrałam ten z Safari!



I to tyle moich zeszytów na ten rok szkolny!
Posiadam jeszcze zeszyt do przedmiotu zwanego "kinem" oraz do przyrody - one pozostały mi z zeszłego roku i nie sądzę, żebym i w tym roku dała radę je wykończyć :D

Tak więc chyba nadeszła najwyższa pora, aby przyznać, że jestem gotowa na ten rok szkolny!

Oto moje szkolne wyposażenie: 


Tylko książek nie posiadam. Ale to niewiele znaczący szczegół :D


A Wy jak czujecie się w dzień przed rozpoczęciem szkoły?
Szykujecie jakieś przybory handmade?

Zuza :) 

środa, 26 sierpnia 2015

szkola #2 - duzy i pojemny piornik z kieszonka na telefon

Cześć!
Czy wy też odczuwacie ogromną potrzebę chodzenia do szkoły? 
Ja zawsze podczas zakupów szkolnych, gdy poczuję ten specyficzny zapach podręczników oraz zacznę podpisywać zeszyty czuję, że jestem gotowa na tę rzeź. Po tygodniu mój zapał się kończy, ale ważne jest mieć dobry start, prawda? :D

Być może pamiętacie mój piórnik, który własnoręcznie uszyłam w zeszłe wakacje (znajdziecie go w TYM wpisie). Był nieduży, lecz pomimo to mieściło się w nim bardzo wiele przyborów. On sam zajmował niewiele miejsca, dzięki czemu idealnie pasował do mojej niedużej torby szkolnej.
Jak każdy przedmiot, tak i mój pierwszy piórnik handmade nieco się zniszczył. Ponadto nie lubię nudy - dlatego na ten rok postanowiłam uszyć nowy, większy piórnik, który w przyszłości może mi posłużyć nawet jako kosmetyczka.


DIY - PIÓRNIK Z KIESZONKĄ NA TELEFON
Lub śmieci, jedzenie, ściągi, liściki - po prostu na dowolny dobytek szkolny.


Co będzie Wam potrzebne?


DOWOLNY MATERIAŁ - ja wykorzystałam dwa, które zdobyłam za jedyne trzy złote w sklepie z używaną odzieżą. Bardzo Wam polecam odwiedzić pobliski second hand i wybrać ubrania, których wzory Wam odpowiadają! 
NICI + IGŁA - bez tego raczej nie dacie rady (no chyba, że wśród Was znajduje się MacGyver)
SUWAK - ja wykorzystałam dwa, większy i mniejszy (obydwa wydobyłam z używanych ubrań), lecz ich ilość jest dowolna i zależna od wyglądu piórnika
NOŻYCZKI, LINIJKA (lub dowolny przyrząd mierzący), SZPILKI KRAWIECKIE (niekonieczne, lecz bardzo przydatne)
przedmiotem, który może Wam pomóc przy tworzeniu piórnika jest PISAK lub KREDA. Można nimi narysować na materiale wybrany kształt. Jak widać na zdjęciu, wybrałam ciemny materiał - kreda byłaby idealna, jednak w pudełku z przyborami nie mogłam odnaleźć ostatniego kawałka, dlatego posłużyłam się pierwszym przedmiotem, który spotkałam na swej drodze. Padło na taśmę izolacyjną :D

Wykonanie:

Zaczęłam od rozplanowania wymiarów poszczególnych kawałków materiału.

Wymiary moich kawałków materiału to:
1. 12 x 17 (x2)
2. 7 x 17
3. 3 x 30 (x2)
4. 6 x 7 (x2)

Aby wszystko stało się nieco jaśniejsze, oto plan, który narysowałam przed szyciem:


Wszystko przeniosłam na materiał, posługując się linijką i taśmą izolacyjną.

Ważne, aby radzić sobie w trudnych sytuacjach :D

Chciałam mieć piórnik z kieszenią, dlatego do jednego z kawałków o wymiarze 12 x 17 doczepiłam szpilkami materiał na kieszeń, pamiętając o zapasie materiału po każdej ze stron kieszeni.


No i co tu więcej mówić? :) Zszywałam dokładnie każdą część materiału tak, jak na wykonanym wcześniej planie. Nawet nie robiłam zdjęć, ponieważ każda czynność wyglądała tak samo - to tylko przyszywanie do siebie małych kawałków tkaniny oraz wszycie suwaków w odpowiednie miejsca.




Jeśli chcecie, możecie do środka wszyć inny materiał, pełniący rolę podszewki. Ja zawsze to robię, tym razem wykorzystałam starą bandamkę, znalezioną podczas remontu :)

I to tyle! Sprawdziłam - piórnik mieści w sobie wszystkie moje przybory, do kieszeni bez problemu wślizguje się mój telefon - przy okazji piórnik jest miękki, dzięki czemu tak samo jak mały piórniczek w kwiaty będzie zajmował mało miejsca w torbie :)




No i jak, kreatywni uczniowie są już gotowi na powrót do szkoły? :)


Zuzia :)


P.S.: Simsomaniacy - do boju! suesimsaddiction.tumblr.com









piątek, 21 sierpnia 2015

szkola #1 - DIY wlasny planner :)

Cześć!
Szkoła zbliża się do uczniów wielkimi krokami.
Już teraz czuję, że dla mnie ten rok szkolny będzie bardzo trudnym okresem. Klasa maturalna, wiele obowiązków; nauka, korepetycje, zajęcia muzyczne, Simsy...;) Będę musiała naprawdę mocno przyłożyć się do organizacji każdego zabieganego dnia, dlatego wpadłam na pomysł: muszę mieć swój planner!

Przeszukałam calusieńki internet i wiecie co? Nie znalazłam idealnego kalendarzyka. Chyba ciężko jest mi dogodzić, bo nawet te kalendarze z pięknymi okładkami i o idealnym wymiarze miały swoje wady:
a) układ stron bardzo mi nie odpowiadał
b) planner wypełniony był zbędnymi stronami (w stylu mapa Polski, nie lubię tego)
c) cena była zbyt wysoka
d) kalendarz obejmował jedynie rok 2015 lub 2016 (nie znalazłam typowego kalendarzyka dla ucznia, który byłby dobry :D)

Po dogłębnych i kilkudniowych poszukiwaniach zdecydowałam sama stworzyć swój planner, który będzie dla mnie najpiękniejszy, najlepszy, najlżejszy (to jest bardzo ważne - nie nosić "cegieł" w tornistrze!) i co najważniejsze - wygodny w użyciu.




DIY - IDEALNY PLANNER DO SZKOŁY
Uwaga! Radzę potraktować ten wpis jako inspirację, aniżeli przepis, który należy wykonywać punkt po punkcie identycznie jak ja :)

Najpotrzebniejsze materiały:



    Tak, drugi raz do kolażu dodałam kalendarz miesięczny. Uznajmy, że to dlatego, bo jest on najważniejszy :D


KOŁONOTES - i mam tu ważną poradę! Mój kołonotes jest w nieszczęsnym wymiarze B5, który mnie osobiście bardzo odpowiada, lecz jest dosyć problematyczny - trudno dopasować do niego idealny kalendarz, dzienny planner. Dla ułatwienia radzę zaopatrzyć się w zeszyt w standardowym wymiarze, to ułatwi Wam przycinanie kartek i dopasowywanie ich do plannera.
KALENDARZ - dzienny, miesięczny, roczny - to zależy od Was. Tu również mam ważną poradę! Milion razy sprawdźcie, czy posiadacie kalendarz na dobry rok. Ten widoczny na moich zdjęciach jest niestety zły, a ja zauważyłam to dopiero dzisiaj :D
TAŚMY, KLEJE, NOŻYCZKI - radzę użyć tej dużej taśmy bezbarwnej oraz polecam taśmę dwustronną - ułatwicie sobie zadanie :)
DZIURKACZ - oczywiście można wycinać kółeczka nożyczkami...:D
WYBRANE OZDOBY - wydrukowane zdjęcia, wycinki z gazet, naklejki, wstążki, taśmy Washi - wybór należy do Was!
WYBRANE DODATKI - mogą to być zakładki indeksujące, które przykleicie do jednej ze stron, kolorowe karteczki, plany lekcji, miejsce na oceny. Co tylko przyjdzie Wam do głowy i co uznacie za najpotrzebniejsze!
WYBRANY PAPIER NA OKŁADKĘ - okładka mojego zeszytu w oryginalnej wersji była bardzo ładna, jednak ja od zawsze wolę własnoręcznie wykonane projekty.


Oczywiście myślę, że nie obejdzie się tu bez drukarki oraz dużej ilości papieru. Można oczywiście narysować sobie kalendarz, czy plan lekcji - jednak to (według mnie) byłoby aż za bardzo handmade :D

Wykonanie:

Najpierw należy rozłożyć kołonotes na czynniki pierwsze. Starajcie się zbytnio nie zniekształcić spirali - lepiej działać powoli i skutecznie :)



Ja zaczęłam od okładki. Pokryłam dwie tektury klejem, po czym powoli - uważając, aby pod powierzchnią kartki nie powstały pęcherzyki powietrza - kładłam na nich wydrukowane wcześniej projekty.

WAŻNE! Jeżeli wydaje Wam się, że wzór z okładki będzie prześwitywał przez naklejoną kartkę, wcześniej przyklejcie do okładki zwykły biały papier ksero.

Moja okładka została zaprojektowana przeze mnie - wybrałam kilka grafik, które znalazłam na Tumblr, po czym pokombinowałam i stworzyłam z nich nową, całkiem ładną (według mnie) okładkę notesu (korzystałam z programu PicsArt).

Musiałam się nieźle nagimnastykować, zanim w końcu udało mi się uzyskać okładkę w odpowiednim wymiarze. Zużyłam tony papieru i żadna drukowana kartka nie pasowała do tekturki notesu - dlatego jeśli tak jak ja zdecydujecie się na wymiar B5, przed drukowaniem zmieńcie rozmiar grafiki. Ja zrobiłam to w Paintcie :D



Najpierw zmierzyłam linijką wymiary oryginalnej okładki - w moim przypadku było to 17.5 x 25. Pomnożyłam te liczby przez 10 i wpisałam otrzymane wyniki w odpowiednie pola.


Odłożyłam okładki w bezpieczne miejsce, aby klej spokojnie mógł wyschnąć.



Ja w swoim notesie znalazłam bardzo przydatną, dwustronną kieszeń na luźne kartki. Jej początkowy wygląd niespecjalnie do mnie przemawiał, dlatego postanowiłam ją trochę podrasować:



Wykonanie takiej kieszeni jest bardzo proste (prezentuję na kartce A4, lecz warto zrobić większą kopertę):

1. Złóż dół kartki do środka (aby powstała kieszeń w wybranym przez Ciebie rozmiarze)
2. Kartkę złóż na pół
Et voilà! :)

Po udekorowaniu kieszeni wzięłam dziurkacz w dłonie i dzielnie wycinałam nim kółeczka we wszystkich kartkach, jakie tylko chciałam umieścić w plannerze.
Następnie obcięłam nadmiar papieru z wyschniętych już okładek oraz okleiłam je taśmą bezbarwną - aby się nie niszczyły i żyły długo :D

Nadszedł czas na składanie notesu w całość.

Zaczęłam oczywiście od tylnej okładki, następnie umieszczałam wszystko po kolei i zakończyłam przednią częścią notesu.



Dobra rada! Każdy wkład notesu, który będziecie musieli/chcieli po pewnym czasie wymienić, dodatkowo potraktujcie nożyczkami :D
Nacięcia przy wyciętych wcześniej kółkach nie tylko pozwolą na łatwe nałożenie kartek na spiralę, ale także ułatwią szybkie pozbycie się niechcianej części plannera.


Właśnie tak umieszczałam większość kartek :)

A teraz czas na zabawę z dodatkowym ozdabianiem.
Dołożyłam jeszcze wstążkę, która pełni rolę zakładki, taśmą Washi przykleiłam do wewnętrznych stron okładki plany lekcji oraz wykaz ocen - na dwa zbliżające się semestry.





Aktualnie mój wypasiony planner prezentuje się tak, jak na zdjęciach - jednak ja mam w głowie kilka pomysłów, co jeszcze do niego dodam :)

Plan lekcji, kalendarz miesięczny oraz jednodniowy planner znalazłam w internecie.
Przydatny link: KALENDARZ DO WYDRUKOWANIA


Jak Wam się podoba mój planner?
Szykujecie jakieś własnoręcznie ozdobione zeszyty na ten rok szkolny? :)

Zuza ;)

P.S.: Jak możecie zobaczyć w miejscu z "Najświeższą pracą", doszłam do ładu ze skanerem. To nie była jego wina - wystarczył "nowy" komputer, a i skaner zaczął działać na moją korzyść :D





piątek, 7 sierpnia 2015

co sie kryje w Zuzki glowie? :) - Nadège

Cześć!
Dzisiaj opowiem Wam o genezie portretu jednej z moich panienek z Francji :D
Moja ulubiona - Nadège, doczekała się kolejnego portretu i wprawdzie nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby jej pierwowzorem nie był mężczyzna. Ale o tym za chwilę... :)



Może pamiętacie Nadège z wpisu o inspiracjach i moim odejściu od wiernego kopiowania fotografii?
Zaznaczyłam tam, że do powstania sióstr zainspirował mnie język francuski. I owszem! Był on głównym powodem, przez który postanowiłam narysować takie śliczności z wyobraźni :D

Sylvester Ulv (według mnie) nie należy do piękności. Poznałam go w jednym z teledysków, w którym występował. Początkowo uznałam go za wybitnie brzydkiego modela, lecz z czasem zaczęłam lubić jego niecodzienną urodę.

źródło: thefashionography 

Jego zdjęcia opanowały mój prywatny Tumblr, często oglądałam jego zdjęcia - po prostu, z nudów. Nie, żeby nagle zaczął mi się podobać - jego osoba zaciekawiła mnie, chciałam dowiedzieć się o nim więcej. W związku z moją ciekawością szukałam filmów na Youtube, które przedstawiają jego osobę, jak również wpisywałam jego imię i nazwisko w Google (aby wyszukać i poznać przeróżne ciekawostki o Sylvestrze).

Oto zdjęcie, które w szczególności zainspirowało mnie do rysunku. Źródło.


Chyba podświadomie zmieniłam plany co do wyglądu Nadège na pierwszym portrecie. Jak wiecie z poprzedniego wpisu o niej, początkowo miała być grzecznym, spokojnym aniołkiem. Nie minęło dużo czasu, aż doszło do zmiany postanowień - w ostateczności Nadzieja stała się moją ulubioną postacią, której wygląd w pewnym stopniu odzwierciedla moje własne upodobania.


Nie, żebym ja sama uwielbiała nosić irokez, ale ryjek mi się śmieję, gdy widzę osoby z tak pięknymi fryzurami :) 



Nadzieja, jako moja kochana i cudowna ulubienica doczekała się drugiego portretu. Nie mogę obiecać, że na tym się zakończy. Sama nie wiem, czy jeszcze kiedyś wpadnę na nowy pomysł, ale na razie - kilka słów o Nadège numer dwa.



Chciałam, naprawdę szczerze chciałam narysować jej włosy. Jednak po kilku przymiarkach i różnych kombinacjach (irokez, włosy położone na bok, krótka fryzura) uznałam, że ŁYSA NADZIEJA TO NAJLEPSZA NADZIEJA :D
A żeby nie było nudno, nieudolnie starałam się narysować jej wianek. Nie chciałam, żeby był złożony z wielu rodzajów kwiatów lub aby był gruby i napakowany zielskiem. Miał to być rząd drobnych, czerwonych kwiatków (bez względu na to, co to za kwiatki są) - zrobiłam tak, jak planowałam.

Moje kredkowe umiejętności są raczej na poziomie przedszkolaka, dlatego przepraszam każdego mistrza kolorów :) Kombinowałam jak mogłam, aby kwiaty wyglądały... jak kwiaty. No i żeby przy tym nie zlały się w czerwoną opaskę.


Nadège wygląda właściwie tak, jak sobie to zaplanowałam - oprócz jednej małej zmiany.
Nadzieja miała być ubrana w swoją czarną koszulkę, lecz na jej nagość wpłynęły głównie trzy czynniki

1. Moje lenistwo nie pozwoliło mi na rysowanie najnudniejszej części rysunku
2. Nie potrafię stworzyć ładnego ubrania
3. Spodobała mi się taka forma rysunku

I oto jest! Wymarzona, wyśniona, piękniejsza wersja Sylvestra.

Czy podoba się Wam moja nowa praca?
I czy u Was też jest tak gorąco? :D

Zuza :)

sobota, 1 sierpnia 2015

zrob to sam - notesowe etui na telefon

Cześć wszystkim!
Na wstępie chciałabym przeprosić za jednodniowe przesunięcie.
Wczoraj byłam zbyt podekscytowana, aby napisać zgrabny wpis z sensem - miałam swoje piętnaste (ekhem, w rzeczywistości już osiemnaste :D) urodziny :)

Teraz nie pozostało mi nic innego, jak szybko przejść do...






DIY - ETUI NA TELEFON ZE... STAREGO NOTESU
(Notes wcale nie musi być stary)


Potrzebne materiały:

NOTES - mój pochodzi z błogich czasów pierwszej liceum :D 
KLEJ - niekoniecznie introligatorski. Możecie wykorzystać klej na gorąco lub inne mocne spoiwo :)
NOŻYCZKI - taaak... ja nadal nie wyposażyłam się w ostrzejsze narzędzie...
MATERIAŁ - potrzebny do oklejenia wierzchu notesu. Jeśli jednak Wasze okładki będą się wam podobały, możecie zostawić je w pierwotnym stanie lub - jeśli chcecie, możecie wykorzystać do oklejenia okładki ozdobnych, kolorowych papierów. Ja z tego zrezygnowałam - uznałam, że materiał będzie trwalszy, niż papier, który w moim odczuciu na wierzch etui się nie nadaje.
Materiał możecie zdobyć na różne sposoby - ja z odnajdywaniem niepotrzebnych skrawków miałam zawsze ogromne problemy. Można kupić materiały w specjalistycznych sklepach, zamówić przez internet lub tak jak to robię ja - co jakiś czas wybierać się do sklepu z tanią, używaną odzieżą. Tam znajduję tanie ubranka dla dzieci, które oczywiście niszczę i pruję, aby wydobyć z nich jak najwięcej pożądanej tkaniny :)
KOLOROWY PAPIER - lub materiał do oklejenia wnętrza notesu.
OŁÓWEK/DŁUGOPIS/FLAMASTER
MOCNA TEKTURA - lub plastikowa część z pudełka po telefonie. Pudełko po moim telefonie było na tyle dziwne, że samo miejsce na telefon było połączone z resztą opakowania, dlatego nie mogłam go wykorzystać. Użyłam więc tektury po starym telefonie siostry, lecz radzę trochę pokombinować i wykorzystać to, co tylko możecie (i co oczywiście do etui się nadaje). 
Konkretnie - chodzi mi dokładnie o TO:



oraz opcjonalnie: NÓŻ PRECYZYJNY/INTROLIGATORSKI*, TAŚMA KLEJĄCAWSTĄŻKI, GUZIKI, KOKARDKI i inne wybrane przez Was ozdoby.

Przydatny przy wykonywaniu takiego etui może być mój poprzedni wpis, w którym między innymi poruszałam kwestię inspiracji i pomysłu na ozdabianie zeszytów (i nie tylko). Wpis jest TU :)

*Ja dla wygody używam noża precyzyjnego na zmianę z nożyczkami, jednak same nożyczki w zupełności Wam wystarczą.

Wykonanie:

Notes oczyszczamy ze zbędnych naklejek/gumek/brudów :) Następnie wycinamy wszystkie kartki notesu. Ja zrobiłam to przy samej okładce, starając się nie naruszyć okładki. Jeśli środek okładki wydaje się być zbyt giętki i nietrwały, możecie dla bezpieczeństwa "utwardzić" to miejsce taśmą lub klejem. Ja miałam pod ręką jedynie taśmę naprawczą :D


Teraz czas na oklejenie wnętrza etui. Ja wybrałam prosty wzór z bloku z papierem do scrapbookingu. Flamastrem zaznaczamy wymiary okładki notesu, po czym naklejamy papier (ewentualnie inny materiał).


Następnie oklejamy zewnętrzną część materiałem. Radzę dokładnie sprawdzić, czy po naciągnięciu materiału będzie on obejmował każdą krawędź okładki :) Po dopasowaniu tkaniny przyklejamy ją, pozostawiając jej końce nie przyklejone do wewnętrznej strony. Dopiero po przycięciu materiału (ja jak zwykle przycięłam go krzywo :D) możemy delikatnie przykleić go do wnętrza etui uważając na nadmiar kleju, aby nie wypływał on na wcześniej przyklejony papier (po wyschnięciu nie będzie to wyglądało estetycznie).


Tak przygotowaną okładkę odkładamy do wyschnięcia.
Teraz czas na miejsce na telefon. Musi być ono dopasowane do Waszych modeli telefonów, dlatego nie podaję ogólnego sposobu na stworzenie go.
Jak pisałam wcześniej, ja nie mogłam skorzystać z plastikowych części pudełka, ponieważ ich nie miałam - dopasowałam tekturowe części, przycinając je i korzystając z różnych źródeł dosyć cienkiej, ale wytrzymałej tektury :)
W tym kroku po prostu musicie dużo kleić, ciąć, sprawdzać, ponownie sprawdzać i dodatkowo upewniać się, czy dobrze sprawdziliście wymiary swoich telefonów :D
Po moich kombinacjach wyszło coś takiego:


Pozostawiłam jedną krawędź bez tektury, aby łatwiej było wkładać do etui mój telefon :) Całość jeszcze raz dokładnie pokryłam (jakże pomocną w tym "zrób to sam" :D) taśmą naprawczą.
Oczywiście tę część etui również można okleić papierem lub materiałem. Ja użyłam resztki kartki, wykorzystanej wcześniej do oklejenia wewnętrznej strony okładki.

Aby telefon dobrze trzymał się w etui, dobrze byłoby przymocować do tektury jakąś gumkę. W końcu ona mogłaby zabezpieczyć go przed ewentualnym upadkiem lub powstrzymać przed samobójczym skokiem na beton. Ja przyszyłam gumkę po stronie, na której nie dałam krawędzi tektury - możecie jednak wykorzystać inne kombinacje, umieszczając gumkę w rogach lub po różnych bokach etui.


Na zdjęciu po lewej stronie dobrze widać moje poprzednie próby przyklejenia dwóch części etui do siebie - na szczęście dosyć wcześnie przypomniałam sobie o gumce, która pełniłaby rolę ochronną.

Czas na przyklejenie do siebie części etui i stworzenie z nich całości.
Dołożyłam jeszcze kilka bajerów, między innymi miejsce na rysiki oraz zapięcie etui, które zrobiłam z niedużego guzika i gumki w kolorze zewnętrznej "klapy".






Etui testuję już od tygodnia i naprawdę sprawuje się świetnie - oraz jak na razie nie zniszczyło się ani trochę :)

Askowicze ostatnio zadecydowali, że kolejny wpis będzie dotyczył najnowszego rysunku - jeśli jeszcze nie wpadaliście na blogowego Aska, serdecznie na niego zapraszam :) --->ASK

Zgodnie z zamierzeniami, w tym miesiącu wpisy będę dodawać według dawnego trybu - co tydzień w piątek. Możecie więc spodziewać się większej częstotliwości pojawiania się nowych inspiracji, które - mam nadzieję, zachęcają kreatywną część czytelników (a mam nadzieję, że należą do niej wszyscy) do wykonywania własnoręcznych dzieł.

Co myślicie o tym dziwacznym "zrób coś z niczego"? :)
Wykorzystacie swoje stare notesy do jakiegoś inspirującego celu?

Zuzia :)

P.S.: Kolejna praca w "Najświeższych pracach" jest w słabej jakości - nadal toczę walkę ze swoim skanerem. Bardzo za to przepraszam! :(


P.S.: Izaya, będziesz na zawsze w moim sercu <3